Molly
zapierdala dziki rytm,
rwie ulice, dusi kładki,
echo kurzu w środku drogi,
cos tam leci, gdzieś cos spada,
poruszona jest dzielnica,
zaskoczone ławki, trawa,
co za pęd, skąd ten zew?
lampy chylą się w panice,
drzewa równo stają dęba,
banan zakrył się swą skórą,
stara puszka już bez zęba.
Wystosuje dziś orędzie - anonsuje sztywno szczur.
GRA. WHA. SZWA, kopie, ryje, drąży,
USZA, SZWA, BZA, węszy, niucha, krąży,
ślimak zrobił zamach stanu,
kasztan kupił byczy słup,
glizdy z liści zawstydzone,
suchy bochen zrobił łup,
puszki kręcą piruety,
w tym chaosie równy rytm.
gównom włosy w strach zamarły,
tam przeleciał szybki sik,
To jest terror - wnoszę sprawę - deklaruje marny kot
GRA. BZA. SZWA, dmi, bucha, eksploduje
USZA, SZWA, BZA, warczy, prycha, zapoluje,
wbiega świnia, trąbi sucho,
worek śmieci krzyczy: „brzucho!”
szczur zawraca. puszka wraca.
KONIEC. WSZYSTKO. SZTURM. MASAKRA.
