

Kara, Karo — zdrobnienie od Karoliny.
Grabos — nazwisko babci,
o którym często myślę.
Projektowanie graficzne kończyłam
we Wrocławiu.
Wcześniej długo siedziałam w historii —
w cudzych zdaniach, w cudzysłowach, na Uniwersytetach. Matka pisała wiersze.
Ja dorysowywałam milczenie.
Teraz robię to samo. Rysuję rzeczy.
Czasem się poruszają.
Kara, Karo — a diminutive of Karolina.
Grabos — my grandmother’s surname,
the one I think about often.
I studied graphic design&illustration
in Wrocław.
Before that, I spent a long time in history —
inside other people’s sentences, in quotation marks, at Universities.
My mother wrote poems.
I drew in the silence.
Now I do the same. I draw things.
Sometimes they move.
I write in Polish.
Because I miss it.
urżnęli mi palca imieniem niewinność
o, rodzice, ciachnęli po kości
kto pyta bez pytania
echo — pusty lej
mówili — słodkie dziewczynki w anielskich lokach
piękne dłonie satynowe rękawiczki
a w sklepie Czystość nałożyli wianek
wycięli kciuka w imię równości
bo pięć plus pięć nie będzie jedenaście
Przybij piątkę! — mówili
biały kat skazał sromotnika
imię — Anomalia
zatwierdzono błąd w kodzie
zapisano
chudy gapowicz ostatniego przystanku
a piękne dziewczynki nie mają dłoni
ręce trzymają w kieszeniach
ekstrakcja była zaplanowana
tuż przed pierwszą komunią
a może to był chrzest
dobry rytuał
ujebać tak palca
postawiłam mu krzyż w Alei Dobrych Amputacji
odprawiłam modlitwę
podpłaciłam małym datkiem
na chmurce aniołki osuszyły
czule ululały w przepaść
drewniana noga w białych rękawiczkach
mleczny uśmiech wycięty na pamięć
w kształcie blizny zaszyty na wieczność
żegnaj szósty
spotkamy się w piekle
666
za.dziki ry.tm
zew ulicy. dusza kładki.
futro. pazur. ucho. kieł.
coś przeleci. coś upada.
poruszona jest dzielnica.
zaskoczone ławki. trawa.
pędzi. wieje. dmucha. grzmi.
nic. nie wiemy. koniec świata.
lampy chylą się w panice.
drzewa stają niemal dęba.
banan zakrył się swą skórą.
stara puszka nie ma zęba.
wystosuję dziś orędzie – anonsuje sztywno szczur.
gra. wha. szwa.
kopie. ryje. drąży
usza. szwa. bza.
węszy. niucha. krąży.
ślimak zrobił zamach stanu.
kasztan kupił obok słup.
glizdy z liści zawstydzone.
suchy bochen nie miał nóg.
puszki tańczą piruety.
w tym chaosie jeden rytm.
gównom włosy w strach zamarły.
gdzieś poleciał szybki sik.
nic. nie wiemy. śmierć na drodze.
to jest terror! wnoszę sprawę! – deklaruje sucho kot.
gra. bza.szwa.
dmi. bucha. eksploduje.
usza. hra. bza.
warczy. prycha. zapoluje.
wbiega świnia. trąbi głucho.
worek śmieci krzyczy: BRZUCHO!
szczur zawraca. puszka wraca.
koniec.wszystko.szturm.masakra.
Równaj. Noga. Pięknie. Siad. Grzeczny pies.
Wszystko zjadł.


MOLLY

wszystko swędzi
doktor mówi — to niepokój
a ja wiem to robak toczy psyche
układa jak pranie kłuje raz pod pachą
raz przy dupie czerw strachliwy
bydlę niespokojne
ciągnie mnie do kierunków
poliglota czy dureń nadziei
tnie po nodze wydrapię dziurę
wepchnę tam ołtarz spokoju
ciszę świecy pozmywane chęci
odkurzony strach
między pośladki — śniadania
do gardła — obiady
będę tańczyć z czerwem
na dziedzińcu w Rzymie Madrycie
na Madagaskarze
lizać lody NA PATYKU
wiatr we włosach
słodkie pomarańcze
ja i czerw
wyrzeźbię wolność dla dłoni
wykupie oko prawe
wykupie oko lewe
nie ma świetności bez zadrapań
czerw zna moje imię
ja — jego
czerw się śmieje
ja też





