top of page
Untitled_Artwork copy 2.png

Marsz pianisty

W dzień zimy, kiedy słońce upadło, a niebo zalała noc,

wiesz już więcej.
Dobrze znane okoliczności rozmyły się w dystansie.

wyostrzona plazma barw.

system kodowania dźwięków w próżni.

widzisz zmiany.

Przewroty struktur międzygalaktycznych komunikatów. 

Zimowy dzień. Jak każdy?

Jak to możliwe, że jasne i zrozumiałe było tak niewyraźne i przybrudzone?
Postępowałam według zasad. Norm. Rytuał innej matki.
Działania odpowiedzialne.
Jądro stabilizacji. Wieczne.

Patrzyłam na was, byłam wami,

nie czułam nikogo.
Uderz mnie w twarz. Chce zamknąć oczy i oddać się
odmętom wnętrzności, które zalewają falami.

Klawiatura wystukuje rytm, pianista rozpoczyna swój marsz.
Wersety tkane z soków trawiennych, strzelają niczym rzygi.

Z sieci wymówek.

Zaszyta w więzieniu formy.

Zakuta w rytuał zgody.

Zamknięta w oddechu innych.

very soon
bottom of page