top of page
Rogi i zawiasy
szarpiesz mną, matko. to boli.
zupełnie jak oglądanie
twarzy człowieka, zrodzonego
z kobiety bezwzględnej.
kalka pośmiertnego wspomnienia mojej babki.
zły synuś. twórca na papierze,
demon strachu z prawdziwych iluzji.
miał swój portret na ścianie piwnicy. jako dziecko intrygowała mnie
linia akrylowa gęby,
kilka zawiasów, dwa rogi, wściekła czerwień. złość.
plugawe ślepia, mawiałaś, matko,
wskazując na obraz.
A ty, tato, miałeś być snem,
który przeminie,
a byłeś koszmarem na jawie,
który,
zamieszkał w chmurach bezpowrotnie.

bottom of page